Kobiety na całym świecie w pewnym momencie swojego życia zaczynają rozpaczliwie potrzebować estrogenu.
Nie mogąc znieść cierpienia milionów kobiet, amerykańska firma Wyeth jeszcze w latach czterdziestych stulecia poprzez najcięższą burzę mózgów opracował rewolucyjny sposób uzyskiwania dużych ilości estrogen.
Metoda była bardzo genialna. Amerykanie zbierali mocz ciężarnych klaczy i wydalali z niego estrogeny.
Posłuszne konie przez 20 godzin dziennie przez pięć miesięcy z rzędu były uwięzione w ciasnym boksie, do którego przykręcono urządzenie do zbierania moczu.
Następnie klacze źrebią się i razem z potomstwem wysłano je na kiełbasę.
Estrogen był produkowany komercyjnie. Miliony kobiet były szczęśliwe. Aż do zerowych lat naszego stulecia pojawiały się wyniki badań naukowych, które ujawniły częste przypadki udary, zawały serca, nowotwory złośliwe i zakrzepica żylna u osób bardzo szczęśliwych kobiety.
Boom się skończył. Estrogeny zaczęto traktować poważniej.
Europejczycy, będąc bardziej zaawansowanymi ludźmi, używali mniej tego końskiego estrogenu. Chociaż to nie powstrzymało Europejczyków przed kupowaniem używanych koni na kiełbasę. Przecież tu na Starym Świecie tradycyjnie jedliśmy wszelkiego rodzaju bułeczki z podrobami i inne przysmaki.
Krótko mówiąc, boom minął. Nie będąc małą firmą samą w sobie, Wyeth został zmiażdżony przez jeszcze większego Pfizera i zaczęli produkować mniej końskiego estrogenu.
Ten koński estrogen nazywany jest sprzężonym.
Faktem jest, że estrogen jest słabo rozpuszczalny w wodzie. Aby klacz mogła go wydalić z moczem, organizm konia wytwarza ten estrogen sprzężony, czyli rozpuszczalny w wodzie.
Ten estrogen jest również nazywany końskim. Po łacinie oznacza „koń”.
Czy spotkałeś podobne nazwy?