Żona Dmitrija Lery od dawna planowała pójść na badanie, zidentyfikować rany i poddać się leczeniu. Leżała w łóżku zaledwie kilka dni, kiedy karetka pogotowia przywiozła na jej oddział młodą dziewczynę w wieku około piętnastu lat. Coś było z jej nerkami. Już następnego dnia Lera zadzwoniła do męża z prośbą:
- Słuchaj, Dim, kiedy do mnie przyjdziesz, możesz przynieść nie tylko wodę dla mnie, ale także dla mojej sąsiadki Maszy. Widzę, że nikt do niej nie chodzi, nie ma jedzenia poza szpitalem. I tak, złap jej coś smacznego, proszę!
Dmitry oczywiście kupił wszystkie najsmaczniejsze: czekoladki, świeże bułeczki, owoce, wodę. Podszedł do Lery, pocałował ją, mrugnął do Maszy i wręczył jej całą paczkę produktów:
- Trzymaj się, jedz!
- Co ty, nie ma potrzeby - zawstydziła się Masza - chociaż wiesz co, teraz daję ci pieniądze na jedzenie, mam je.
„Niczego nie potrzebujesz, to prezent ode mnie” – Dmitry machnął rękami.
- Nie, wiesz co, tata zawsze uczył mnie spłacania długów, bycia przyzwoitą osobą, jak moja mama. Więc albo weź pieniądze, albo odbierz swój prezent - Masza zaczęła szukać pieniędzy w torebce.
Dmitrij zdecydowanie się tego nie spodziewał, więc musiał wziąć pieniądze, w przeciwnym razie dziewczyna oddałaby mu wszystko, a ona sama pozostałaby głodna i bez wody. Od tego dnia Dmitrij co drugi dzień przynosił Maszy jedzenie, jego próby zaprzyjaźnienia się z nią i nieprzyjmowania pieniędzy na prezenty nie powiodły się. Pogodził się już z tym i przestał się opierać.
Tydzień później nieznany numer o nazwie Dmitry, był to ojciec Maszy. Przez długi czas dziękował Dmitrijowi przez telefon, a następnie zaproponował spotkanie. Postanowiliśmy to zrobić w szpitalu. Aleksiej, ojciec Maszy, siedział z córką na oddziale. Kiedy Dmitry wszedł, dziewczyna pomachała mu uprzejmie. Ale Aleksiej podszedł i uścisnął mu rękę. Dmitry usłyszał tak wiele miłych ciepłych słów skierowanych do niego, których prawdopodobnie nie słyszał w całym swoim życiu. Aleksey wręczył mężczyźnie torbę zawierającą bardzo drogi koniak i pudełko czekoladek. Nowy znajomy zaprosił Dmitrija, aby usiadł i porozmawiał w pobliskiej kawiarni i tak zrobili.
Początkowo rozmowa nie przebiegała dobrze, było jasne, że Aleksiej bardzo się martwił, ale od dawna chciał porozmawiać przynajmniej z kimś, a mimo to zaczął swoją historię:
„Moja żona zmarła 3 lata temu. Była bardzo chora, walczyliśmy najlepiej jak potrafiliśmy, ale nie mogła przezwyciężyć choroby. A Masza i ja zostaliśmy sami. Moja matka, teść i teściowa pomogli, jak tylko mogli, chociaż dla nich też było ciężko. Teść w końcu zaczął mocno pić, po czym potrącił go samochód. Teściowa nie mogła tego znieść i położyła na sobie ręce. Trzy miesiące później zmarła moja mama. A wszystko to wydarzyło się w niecały rok. Na nic nie miałam siły. Nie chciałem nawet żyć, tylko myśl, że Masza może zostać sama, wyciągnęła mnie.
- Dużo pracuję, a Masza jest niezależną dziewczyną, ale tutaj jest w szpitalu. Dobrze, że przynajmniej w domu były pieniądze, zabrałem je ze sobą. Zadzwoniłam do pielęgniarki i zgodziłam się, że się nią zaopiekuje, ale oni się zmieniali, więc pracownicy zmianowi nawet nie zdawali sobie sprawy, że Masza czegoś potrzebuje. Przez telefon powiedziała mi, że wszystko jest w porządku, dobrze, że trzyma z żoną tajemnice i przyznała, że nawet nie ma wody. Bardzo dziękuję za nakarmienie mojej córki, tak ciężko teraz spotkać życzliwych ludzi, ale teraz wiem, że istnieją. Dziękuję i przepraszam, że musiałam wylać na Ciebie wszystko, co nagromadziło się w mojej duszy. Pojadę, chyba już czas na mnie, tu jest mój numer, dzwoń jeśli czegoś potrzebujesz. Zawsze pomogę!
Dmitry wciąż siedział w kawiarni i myślał o Mashence i jej ojcu. Był bardzo zadowolony, że mógł pomóc dziewczynie, to było tak dobre w jego duszy. Dmitry zdecydował się na spacer do domu, poza tym pogoda była taka dobra. Po drodze zobaczył dziewczynę siedzącą na przystanku autobusowym, która ocierała łzy. Mężczyzna podszedł do niej.
- No, dlaczego tak nam smutno, co się stało?
- Idź tam, dokąd idziesz - odpowiedziała niegrzecznie dziewczyna.
- Cóż ja nie. Wytrzyj łzy, dziś mam promocję, każda smutna dziewczyna dostaje w prezencie pudełko słodyczy - Dmitrij wyjął cukierek z torebki i wręczył go nieznajomemu.
Dziewczyna nie spodziewała się tego i najpierw spojrzała na pudełko z oszołomieniem, a potem otworzyła swoje piękne niebieskie oczy na całej twarzy:
- Co to jest dla mnie?
- Oczywiście ty! Dmitrij uśmiechnął się.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech: - Bardzo dziękuję, bardzo dziękuję!
Łatwo być miłym, prawda? Ktoś potrzebuje pomocy, ktoś potrzebuje znaku uwagi, komplementu, słów pocieszenia. Dlaczego więc nie stać się choć trochę milszym w tym okrutnym i złożonym świecie?
Oryginalny artykuł znajduje się tutaj: https://kabluk.me/poleznoe/dobrye-ljudi-vse-taki-sushhestvujut-a-ved-stat-takim-mozhet-kazhdyj.html