Od 10 lat Konstantin Symonenko odwiedził wszystkie 193 kraje świata. Aby to zrobić, poleciał i przepłynął 2 miliony kilometrów. Podróżnik opowiedział, jak podróżuje z rodziną i jak wzbudzić zainteresowanie podróżowaniem u dzieci
- Twoje marzenie, aby odwiedzić wszystkie kraje świata, zrodziło się w dzieciństwie. Powiedz nam, jak to się stało. Często podróżowałeś jako dziecko, czy byłeś gdzieś z rodzicami?
- Urodziłem się i wychowałem w Odessie, tuż nad brzegiem morza. Często odwiedzały nas zagraniczne statki, a wielu naszych znajomych było żeglarzami, którzy opowiadali o dalekich krajach i egzotycznych wyspach.
Jako nastolatek byłem zaangażowany w klubie sportowym w Odessie, nurkowaliśmy i pływaliśmy na maleńkich jachtach młodzieżowych. Nasz trener zaaranżował dla nas spotkanie z legendarnym gospodarzem programu telewizyjnego „Filmowy Klub Podróżników” Jurijem Senkiewiczem. W tym czasie był megagwiazdą - jedyną osobą w ZSRR, która przejechała pół świata. Wszyscy oglądali jego program w każdą sobotę, było to okno na świat.
Fatalne spotkanie z Jurijem Senkiewiczem / Instagram
Byłem pod wielkim wrażeniem tego spotkania. Z zapartym tchem słuchałem jego opowieści o Afryce, Oceanii, wyspach, plemionach, obyczajach. Zapewne wtedy zrodziło się moje zainteresowanie podróżami. Chciałem zobaczyć przynajmniej małą część tego, co on widział.
Ale to wszystko było jeszcze w czasach ZSRR, który był niezwykle zamkniętym krajem, z którego trudno było wyjechać za granicę. W tym celu konieczne było uzyskanie specjalnej wizy wyjazdowej, a szanse wyjazdu turystycznego za granicę były bardzo małe. Dlatego zacząłem naprawdę podróżować, kiedy byłem wystarczająco duży. A teraz trochę zazdroszczę moim dzieciom, które w bardzo młodym wieku potrafią podróżować, żeby zobaczyć to, co kiedyś było dla nas niedostępne.
Konstantin Symonenko na wulkanie Vanuatu / Instagram
- Jakie książki o podróżach i podróżnikach czytają twoje dzieci? Czy przeczytali już twoją książkę „2.000.000 kilometrów do snu”?
- Mam dwóch synów - 8 i 12 lat. I oczywiście oboje byli jednymi z pierwszych, którzy przeczytali moją książkę! Musiałem sprawdzić, czy książka jest odpowiednia dla nastolatków (śmiech).
W Mongolii na tronie Czyngis-chana / Instagram
Oddaję najstarszemu synowi do przeczytania te książki, które sam czytałem jako dziecko, na przykład niedawno skończył książkę „Kierowcy fregat” o odkryciu Oceanii, następny w kolejności jest „Kon-Tiki” Thora Heyerdahla. I oczywiście obaj subskrybują mój instagram, w którym co tydzień opowiadam o nowym kraju. Dzisiejsze dzieci najlepiej przyswajają materiał wizualny.
- Który ze 193 krajów, które odwiedziłeś, poleciłbyś na rodzinny wyjazd? Jak często podróżujesz z rodziną?
- W zasadzie można podróżować z dziećmi do dowolnych krajów turystycznych, choć oczywiście jest wiele niuansów - ile lat mają dzieci, jak znoszą długie loty, co jest dla nich najciekawsze.
Samotnie podróżuję do wszystkich egzotycznych i nie zawsze bezpiecznych krajów. Ale dwa razy w roku zdecydowanie jedziemy na wielką wycieczkę z całą rodziną. Same dzieci w Internecie znajdują kilka interesujących ich kierunków.
Na przykład zimą 2020 polecieliśmy do Singapuru, bo na dzieciach duże wrażenie zrobiły filmy o miejscowym zoo i wesołym miasteczku studia Universal. W tym roku, kiedy większość krajów jest jeszcze zamknięta, wybraliśmy się do Turcji do hotelu z własnym parkiem wodnym i to też był wybór, którego dzieci dokonały same.
Na zimę 2021 planujemy przejechać przez wszystkie parki narodowe USA. Najstarszy syn jest w trakcie tworzenia listy parków, które chcą zobaczyć. Gdy lista będzie gotowa i zatwierdzona przez żonę, przystąpię do szczegółowej pracy nad wytyczeniem trasy, rezerwacją hoteli, biletów itp.
W Kurdystanie / Instagram
- Gdzie na Ukrainie lubisz wypoczywać z całą rodziną?
- Na pewno w Odessie, bo wychowałem się w tym cudownym mieście, gdzie można dobrze wypocząć i zobaczyć wiele ciekawych rzeczy. Ponadto do Odessy można pojechać na kilka dni samochodem, podczas wakacji lub wakacji dla dzieci.
- Proszę opowiedzieć nam ciekawy incydent z rodzinnej podróży.
- Mój najstarszy syn wyjechał w swoją pierwszą podróż za granicę, gdy miał 4 lata. To była Grecja. Wyjechaliśmy z lotniska i złapaliśmy taksówkę. W kabinie taksówki rozmawiałem z kierowcą po angielsku. Mój syn zaczął potrząsać mną za ramię i z oczami szeroko otwartymi ze zgrozy powiedział: „Tato, tato, dlaczego nie rozumiem, co się dzieje?”
Musiałem mu wytłumaczyć, że w innych krajach ludzie nie znają ani ukraińskiego, ani rosyjskiego, a żeby się z nimi porozumieć, trzeba znać przynajmniej angielski. Po powrocie do domu mój syn poprosił nas o zapisanie go na kurs języka angielskiego dla dzieci.
- Podziel się wskazówkami, hackami, jak właściwie zorganizować rodzinny wyjazd?
- Główną zasadą jest to, aby wycieczka była interesująca dla wszystkich członków rodziny - zarówno dzieci, jak i dorosłych.