Uwielbiam kupować coś nowego... dla innych. Jakoś nie nauczyłem się wydawać na siebie. Wiem, że to źle. Jakoś postanowiłem się poprawić. Mąż dał mi pieniądze na wakacje i kazał bezwarunkowo wydać wszystko na siebie. Więc zrobiłem. Zbierałam rzeczy: bluzki, spódnicę, spodnie i nie zapomniałam o dzieciach. Kupiłem owoce, słodycze i wróciłem do domu szczęśliwy.
Nie zdążyłem nawet zdjąć butów, tylko zamknąłem drzwi i położyłem torby na podłodze, gdy już moje dziecko rzuciło się na torby, zaczęło bezlitośnie wszystko stamtąd wyjmować, przymierzać, rozdzierać opakowania, jedz słodycze. Byłem zszokowany wszystkim, co się działo.
I zawsze myślałem, dlaczego tak mnie denerwuje taka porywczość mojego dziecka? I wtedy dotarło do mnie, że to elementarne powitanie z odległej postsowieckiej przeszłości. Nowe rzeczy były wtedy dla mnie ogromną rzadkością, a kulinarne pyszności pojawiały się w domu na wielkie święta. Dlatego za każdym razem, gdy kupuję sobie nowe ubrania lub coś wyjątkowego na stole, chcę rozciągnąć przyjemność, przedłużyć tę chwilę znajomości z czymś nowym i niezwykłym. Chcę cieszyć się radością posiadania.
Pamiętam, jak jako dziecko najpierw jedzono mniej smaczne karmelki z noworocznej torebki słodyczy, a kolej na te najsmaczniejsze i najbardziej wyrafinowane. Czy pamiętasz, jak nasze mamy przez kilka miesięcy trzymały w szafie pudełka z bardzo smacznymi i drogimi słodyczami na wakacje, a także przechowywały majonez, groszek i inne smakołyki? Teraz, kiedy ktoś to robi, jest uważany za chciwego, króliczka itp.
Nie nauczono nas być szczęśliwymi i oczywiście nie jest to wina rodziców. W tamtych czasach brakowało wszystkiego, na każdym kroku nie było możliwości zakupu tego, co teraz jest w sklepach. Czasy się zmieniły, ale my pozostaliśmy tacy sami. Nadal chowamy kawior na święta, kupujemy ubrania na przyszłość, przechowujemy drogie zestawy do herbaty na specjalne okazje. Nie żyjemy teraz, nie bawimy się, boimy się być szczęśliwi.
Pamiętam, jak skończyła się szkoła, wszyscy weszliśmy do instytutów, techników. I tak wielu dzieciom z naszej klasy, dzieci wojskowych, kazano iść do szkoły wojskowej. I mieliśmy chłopca, który występował na scenie przez wszystkie swoje szkolne lata, był Świętym Mikołajem na porankach, reinkarnował jako piosenkarze i aktorzy w inne święta. Chłopiec to talent. A potem ukończył szkołę i został wepchnięty do szkoły wojskowej. I prawie płacze, bo zawsze marzył o zostaniu aktorem. Widzieliśmy go nie tak dawno na spotkaniu absolwentów, stał się dzielnym oficerem, ma dużą przyjazną rodzinę, a on żalił mi się, że nigdy w życiu nie znalazł szczęścia, bo nie mógł zrealizować swoich marzeń, swoich aspiracji.
Inna moja koleżanka z klasy zakochała się w ostatniej klasie i zaczęła spotykać się z facetem. Miłość jest ogromna, czysta, prawdziwa, jak w filmie. Sama dziewczyna pochodziła z inteligentnej rodziny, chłopiec pochodził z sierocińca, oczywiście jej tata był przeciwny ich związkowi. Ale późno zaszła w ciążę. Jej ojciec natychmiast jej odmówił, powiedział, że zhańbiła go i że musi się uczyć, gdzie przygotował dla niej miejsce, a ona jest niewdzięczna.
Ta para, nawiasem mówiąc, wszystko potoczyło się bardzo dobrze. Udało im się wyjść z biedy, teraz zajmują się biznesem, mają troje dzieci. Byli więc w stanie przeciwstawić się swojemu nieszczęściu i znaleźć harmonię, radość życia. Tylko dziewczyna, która jest teraz dorosłą, przepiękną kobietą, nie może pogodzić się ze swoim ojcem. I wyrzuca sobie, że nie mogła jednocześnie zadowolić ojca i stać się szczęśliwa. Musiała wybrać...
Pamiętam, że w dzieciństwie mieliśmy w domu bibliotekę z klasyką, wiele płyt z muzyką „wysokiej jakości”. Powiedziano nam, że to wszystko jest ważne, ale dla wielu z nas naprawdę wyrosło na coś ponad i ponad ważnego? Nasi rodzice słuchali, czytali, obserwowali i wszyscy próbowali znaleźć sens życia. I żyli jak wszyscy, wyparli się siebie na wiele sposobów, dużo stracili i nigdy tak naprawdę nie byli szczęśliwi. A może chodziło o to, żeby być szczęśliwym?
Czym jesteśmy? I nie nauczyli nas też być szczęśliwymi...
Oryginalny artykuł znajduje się tutaj: https://kabluk.me/psihologija/a-schastlivymi-nas-byt-ne-nauchili.html