Wydawałoby się, że takie historie mogą zdarzyć się tylko na ekranie telewizora w tureckich serialach, ale tylko pozornie.
Historia wydarzyła się w moim rodzinnym mieście, z moim byłym kolegą z klasy. Nazwiska uczestników opowieści zostały zmienione, a sama historia jest nieco upiększona, ale esencja pozostaje. Piszę to jako przestrogę dla rosyjskich dziewczyn, żeby zawsze wszystko bardzo dobrze zważyły i zastanowiły się przed ślubem z obcokrajowcami.
Byliśmy przyjaciółmi Svety ze szkoły, mieszkaliśmy w sąsiednich domach. Szli razem, zakochali się, popełniali błędy i płakali do siebie w kamizelce w obliczu zdrady chłopców.
Po ukończeniu szkoły złożyliśmy podanie na wiodącą uczelnię w naszym mieście i oboje weszliśmy. Nasza uczelnia różniła się od innych tym, że uczęszczali na nią studenci zagraniczni i była to swego rodzaju Międzynarodówka. Na studia przyjeżdżali do nas ludzie z Armenii, Afganistanu, Turcji, a nawet Indii.
Rozczarowani w latach szkolnych Rosjanami, Svetka i ja zaczęliśmy spotykać się z chłopcami z innych krajów, ponieważ na uniwersytecie było ich mnóstwo. Dla niektórych dziewczyn było to nie do zaakceptowania, mimo wszystko muzułmanki i mają swoje własne zasady, ale nas to zainteresowało.
Po przejściu przez kilku facetów, na czwartym roku byliśmy już w poważnym związku, chociaż nadal byłem zafascynowany Rosjanin, ale Svetka zakochał się w Turku bez pamięci, podobno też za nią szalał i zbliżało się do ślub.
Po ukończeniu studiów byłyśmy już mężatką i szukałyśmy dobrej pracy. Nie udało nam się znaleźć pracy w jednej firmie i zaczęliśmy się widywać znacznie rzadziej. Ale kiedy się spotkali, Svetka z płonącymi oczami mówiła o swoim Osmanchik i była bardzo szczęśliwa.
Mój mąż i ja zdecydowaliśmy się na potomstwo, o czym z radością poinformowałam Svetkę, kiedy poznaliśmy się za pół roku. A Svetka spojrzała na mnie i powiedziała, że jest już na miejscu, ale z ukochanym Osmanchikiem wszystko okazało się nie takie proste. A potem usłyszałem dziwną historię.
Po tym, jak Svetka radośnie poinformowała Osmana o swojej sytuacji, niespodziewanie był zdenerwowany, chociaż starał się tego nie okazywać, ale czuła, że coś jest nie tak. A trzy miesiące później, po tym, jak Svetka przedstawiła mu tę wiadomość, powiedział, że musi na tydzień pojechać do swoich rodziców w Turcji.
Nawiasem mówiąc, Osmanchik nigdy nie przedstawił Svety swoim rodzicom. Albo nie ma czasu, potem są chorzy, potem coś innego, wszystko zostało odłożone. Tym razem, kiedy zaproponowała, że pojedzie razem, mąż powiedział, że mają problemy i nie chciałby, żeby się denerwowała i dlatego lepiej nie.
Cóż, cokolwiek powiesz - odpowiedziała, a jej ukochany mąż odszedł.
Tydzień później wierni wrócili, ale nie sami, ale z tak zwaną „obiecaną żoną”.
Powiedzieć, że Svetka była zszokowana, to nic nie mówić. Jak nie straciła dziecka po takim obrocie wydarzeń i pozostała w jej pamięci, pozostaje tajemnicą.
Co się stało?
Tak się złożyło, że w ich rodzinie było zwyczajem w młodym wieku składać obietnicę poślubienia jednej z ich „własnych” kobiet. Decyzja należała do jego rodziców, a oni mieli stare zasady.
Początkowo Osmanchik nie traktował tego poważnie i wyparł się słów swoich rodziców, myśląc, że z czasem wszystko się zmieni. Ale byłem w błędzie.
Z tego właśnie powodu nie poinformował rodziny, że ożenił się z Rosjaninem. Nie zostałby zrozumiany, a jego wybór nie zostałby zaakceptowany. Nie wiadomo, na co liczył, ale po tym, jak przyszedł do rodziców i w końcu zebrał się na odwagę, by opowiedzieć o Svetce i ich nienarodzonym dziecku, okazał się wspaniały skandal i pod presją i groźbami Osman musiał zabrać „obiecaną żonę”, w przeciwnym razie rodzice byliby zmuszeni go porzucić, a rodzina dziewczynki mogłaby okrutnie zemścić się.
Teraz mieszkają razem trzy osoby, a druga żona też jest na stanowisku. Sveta nie mówi już ze świecącymi oczami o swoim wybranym, ale po prostu ciągnie pasek, ponieważ dziecko jest jeszcze małe i kocha swojego męża, nawet jeśli musi się nim dzielić.
Rodzice Svetki byli początkowo przeciwni temu małżeństwu, więc zdecydowali, że skoro ona jest przeciwko nim, to niech rozplątuje ją do końca. Nigdy nie zaakceptowali swojego wnuka, jest bardzo podobny do swojego ojca. A rodzice Osmana nigdy jej nie poznali, ponieważ nie uważają Svetki za „swoją”, chociaż oficjalnie jest żoną, ale zgodnie z rosyjskim prawem.
Osman z pewnością dba o swoją żonę i dziecko, ale czy takie jest życie? Dzielić się z ukochaną osobą każdego dnia?
Mimo to po raz kolejny jestem przekonany, że nie należy bezmyślnie poślubiać mężczyzn o innej wierze i mentalności. Nigdy nie wiesz, czego się po nich spodziewać.