Była taka tajemnica, gdy podczas ciężkiej pracy fizycznej część wody zniknęła na chwilę z krwi. I bez śladu.
Ludzie są przyzwyczajeni do tego, że w naszym organizmie utracona woda musi odpływać wraz z potem lub przez nerki, albo z oddychaniem, albo w najgorszym przypadku gromadzić się w postaci obrzęków. Można to zrozumieć, a nawet wybaczyć. Ale niektóre przypadki utraty wody były niewyjaśnione. Woda nie wyparowała, nie wypłynęła, nie gromadziła się w postaci obrzęków, ale gdzieś się ukryła.
W połowie ubiegłego wieku medycyna była już w stanie rozwikłać takie tajemnicze historie i (co najciekawsze) pomogły jej w tej sprawie dość dzikie obyczaje i prawa z połowy ubiegłego wieku.
W historii zaginionej wody wszystko stało się jasne dopiero dzięki porażeniu prądem.
Elektrowstrząs
To brutalna procedura z psychiatrii i neurologii. Teraz rzadko się to robi, aw latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku ludzie byli zszokowani na prawo i lewo.
Widziałeś te sceny ze starych filmów? Tam sanitariusze w białych kitlach przewiązanych na plecach wsadzili psychola w kaftan bezpieczeństwa na kanapę, a lekarz w binokle i krawacie przekręcił prąd na aparacie.
Tacy chorzy w kaftanach bezpieczeństwa za pomocą prądu wywołali potężny atak, podczas którego mózg został ponownie uruchomiony, a mięśnie strasznie przeciążone. Była to najcięższa praca fizyczna ze wszystkich prac fizycznych.
Mózgi pacjentów zrestartowały się jak komputer, który został tymczasowo wyłączony. Czasami naprawdę pomagało to do pewnego stopnia poprawić mózg.
Widać, że ta procedura jest niebezpieczna, a personel medyczny był zainteresowany zleceniem klienta. Dlatego pacjenci często pobierali krew do analizy.
Wyniki testu wskazywały, że we krwi brakowało części wody. Stężenie sodu i chlorku we krwi wzrosło i nie jest jeszcze jasne, skąd pochodzi potas.
Po wnikliwej refleksji ówcześni naukowcy uznali, że woda trafia do komórek. Założono, że podczas ciężkiej pracy fizycznej wewnątrz komórek duże cząsteczki organiczne rozpadają się na małe i ściągają na siebie wodę.
Wewnątrz naszych komórek znajduje się potas, który łączy się z wieloma różnymi cząsteczkami organicznymi. A kiedy te cząsteczki się rozpadły, potas z komórek wyleciał do krwi.
Uzgodniliśmy już, że woda w naszym ciele przepływa bez przeszkód wewnątrz komórek iz powrotem. Utrzymuje ją tylko ciśnienie osmotyczne roztworów soli lub materii organicznej. Tam, gdzie jest więcej soli, tam popłynie woda.
A teraz, jeśli wewnątrz komórek duże cząsteczki organiczne rozpadają się na kilka małych, wówczas silniej pobierają wodę i radośnie wypływa z krwi do komórek. Czasami powoduje to zauważalny skok poziomu sodu we krwi.
Minęły dzikie czasy połowy ubiegłego wieku, a teraz sport nazywa się ciężkim wysiłkiem fizycznym, a zwykły glikogen został uznany za duże cząsteczki organiczne wewnątrz komórek.
Glikogen jest czymś w rodzaju naszej ludzkiej skrobi. Jak ziemniak lub bułka. W nim glukoza jest pakowana w długie łańcuchy i wiązki. Podczas wysiłku fizycznego te długie cząsteczki rozpadają się na wiele małych i ściągają na siebie wodę.
Kilka minut po zakończeniu aktywności fizycznej wszystko się uspokaja, a woda wraca z powrotem do krwi.
Okazuje się, że dzisiejsze skromne wyjaśnienie tego zjawiska zostało uzasadnione gdzieś w 1950 r. dość brutalnymi metodami.
Czy miałeś jakąś brutalną procedurę medyczną?