Dosłownie AST i ALT rosną. To jest z tej samej opery co obrzęk nóg od węglowodanów.
Oznacza to, że jeśli już szczupła osoba próbuje jeszcze bardziej schudnąć i bardzo źle się odżywia przez tydzień, powrót do normalnego stanu może być trudny.
Jeśli taki dziwak zacznie normalnie jeść, to ze zwykłych węglowodanów w jego krwi wzrośnie poziom glukozy, a glukoza natychmiast rozpocznie produkcję tłuszczu w wątrobie. I wątroba tyje.
W każdym innym przypadku nasz organizm pozwoliłby wątrobie przez jakiś czas jeść, ale nie po głodzie.
Wątroba to nasza główna spiżarnia. Jest tam dużo zapasów i ciągle trzeba tam szukać potrzeb ekonomicznych.
W ciągu kilku dni głodu wątroba bardzo się martwi, chudnie i zaczyna boleć. Czasami komórki wątroby umierają, a osoba ma już podwyższoną aktywność enzymów wątrobowych we krwi, jeszcze zanim osoba wyjdzie z głodu.
Faktem jest, że enzymy ALT i AST znajdują się w komórkach wątroby. Jeśli komórki wątroby pękną, enzymy wyleją się z nich do krwiobiegu.
Oznacza to, że na tle głodu wątroba choruje. A teraz, jeśli zaczniesz jeść węglowodany, to chora wątroba musi ciężko pracować, przyswajając otrzymaną glukozę. A wątroba się męczy. Niektóre z jej komórek postanawiają się poddać i przedwcześnie umrzeć. Nazywa się to apoptozą.
No to znaczy komórki nie są jeszcze stare i mogą żyć, ale ze względu na trudne warunki pracy organizują masowe samobójstwa. A enzymy z komórek dostają się do krwi.
Zwykle nie jest to zbyt przerażające. Jeśli ALT i AST wzrosły nie więcej niż 3 razy od normy, nie możesz nawet zwrócić uwagi. Ale niektórzy mają mniej szczęścia. Węglowodany nie trafiają do ich ust. Nie zasymilowany. Uważaj więc na dietę niskokaloryczną. W przeciwnym razie możesz uszkodzić wątrobę.