Czasy nie są teraz łatwe, trzeba przestrzegać zasad, które jeszcze kilka lat temu wydawały się niewyobrażalne. Dla wielu pozostają niewykonalne, chociaż jest to tylko kwestia osobistej odpowiedzialności i codziennego nawyku. Wykazała się, jak mi się wydawało, obywatelską postawą i odpowiedzialną postawą, ale wielu potępiło mnie za to zarówno w Internecie, jak iw prawdziwym życiu.
Pewnego dnia poszedłem do piekarni-cukierni, w której dawno nie byłem, bo przestałem chodzić tą trasą. Brakowało mi ciastek, które są tam niesamowicie dobre, zawsze świeże i smaczne. Ale usługa pozostawia wiele do życzenia: sprzedawcy z ponurą miną zdają się robić przysługę, chociaż w ogóle nie ma tam kolejek („Jest was wielu, ale ja jestem sam” nie podwiezie Was).
Sieć ma siedzibę w Moskwie, ale nasi sprzedawcy są lokalni. Po co się dziwić, skoro nie mieszkamy w dużej i pięknej stolicy, gdzie wszystko jest kontrolowane bardziej i ściślej, ale w małym miasteczku pod Moskwą, gdzie każdy jest nasz i każdy może wszystko...
Bez względu na to, jak absurdalne mogą się wydawać wymagania, ściśle ich przestrzegam. Zawsze mam przy sobie maskę, której w domu jest cały arsenał. Jako osoba w okularach odczuwam pewien dyskomfort podczas ich noszenia, ponieważ okulary parują od oddychania. To niewygodne - ale co robić, skoro zasady są takie same dla wszystkich. Po co się buntować?
W drodze do mojego ulubionego ciasta ponownie zakryłam twarz tym znienawidzonym kawałkiem niebieskiego materiału. Na drzwiach wejściowych napis: „Nie serwujemy bez maski”. Okej, pomyślałem i pchnąłem drzwi. A co ja tam widzę?
Zmęczona kobieta w średnim wieku (około 60 lat) z obojętnym wyrazem twarzy i obojętną ciszą w odpowiedzi na moje pozdrowienie chodzi po okolicy bez śladu jakiejkolwiek ochrony na twarzy, błąka się leniwie po blacie, chrząka w dłoni, nie skrępowany rękawica. Niektórzy mają maski przynajmniej na brodzie wiszącej na formularzu... Tutaj nie ma go na twarzy, ani na szyi, ani przy kasie, nigdzie na ladzie (dokładnie obejrzałem, udając, że wybieram tort). I to jest punkt z piekarni, tylko minuta! Chleb, ciasta i inne słodycze są całkowicie otwarte!
Z jakiegoś powodu nie powiedziałem ani słowa, chociaż mogłem. Wstręt i oburzenie przeważyły nad moim apetytem, więc odwróciłem się i szybko się wycofałem. Kipiałem z oburzenia, więc kiedy wróciłem do domu, od razu wygooglowałem punkt w wyszukiwarkach, napisał gniewne opinie i roszczenia dotyczące konkretnego sprzedawcy do oficjalnej strony internetowej sieci oraz do recenzji w Yandex i Google. Podzieliłem się tym z przyjacielem, z mamą, z mężczyzną. Napisałem do lokalnej grupy miejskiej Vkontakte. Z jakiegoś powodu spodziewałem się wsparcia, którym oczywiście było. Ale było też coś innego.
Mianowicie:
- Czy rozumiesz, że to wszystko jest formalnością? Że kawałek tkanki na twojej twarzy prawie na nic nie wpływa?
- Dlaczego nie zrobiłeś jej uwagi, ale napiszesz do swoich przełożonych i podasz to publicznie? Można było wszystko po cichu rozwiązać. (Dlaczego milczeć? Żeby wszystko było zaszyte? Czy ona sama o tym nie wie? Ponadto na drzwiach jest ogłoszenie).
I wisienka na torcie (jaka tematyczna!):
- Ta kobieta w średnim wieku z trudem znalazła pracę w naszym mieście, a teraz albo zostanie zwolniona, albo potrącona z jej pensji, albo zostanie pozbawiona premii, albo w inny sposób ukarana. A wszystko to dzięki Tobie, która postanowiłaś się pochwalić i zostać dobrą dziewczyną. Powinieneś się wstydzić!
Ona jest biedna, a ja jestem bogaty. Kupuje bochenki za 30 rubli za barszcz dla rodziny, a ja jem ciasta ze śmietaną po 100 rubli za malutki kawałek w jednej osobie. Przeżyła swoje życie i nadal żyje z otwartą twarzą, a ja jestem młodym nieludzkim głosicielem prawdy z kawałkiem syntetyku na twarzy.
Tak to wygląda. Niech tak będzie. Ale nikomu nie będzie żal i będę narzekać. Będę narzekać na tych, którzy mają 20 i 60 lat. Prowincjonalna ciasnota i chęć przebywania w mojej chatce na krawędzi dawno mnie nie zaskakiwały. Jedynym zaskoczeniem jest to, że prosty środek, który praktycznie nie wymaga żadnego wysiłku i wysokich kosztów, staje się niemal ofiarą lub bohaterskim czynem.
Ekaterina Fedulova