Generalnie jestem ekonomiczną kobietą i prowadzę listę wydatków rodzinnych, nie chodzę codziennie do sklepów, staram się kupować rzeczy po okazyjnych cenach. Cóż, oczywiście, dla mnie to nie szaleje, ale jednak. Powiem ci, jak kiedyś się rozpieszczałem i bardzo tego żałowałem.
Miałem wycieczkę do innego miasta i już miałem zamiar wziąć bilet na zarezerwowane miejsce, ale jak zwykle zaczęli mnie odradzać. Najpierw mój mąż, potem kolega z pracy, potem moja mama. Wszyscy namawiali mnie, żebym wziął bilet w luksusowym przedziale.
Ogólnie bardzo lubię jeździć pociągami. I ogólnie rzecz biorąc, zarezerwowane miejsce nigdy mi nie przeszkadzało. Ludzie wychodzą, wchodzą, każdy ma inne przeznaczenie, swoje własne sprawy, własne historie. Ale wszystko powinno mieć kaplicę. Moje warunki to dwa dni podróży, czystość w wagonie, sucha garderoba i odpowiednia ilość pasażerów. Ale miałem podróż trwającą 4 dni i pod presją mojej rodziny i przyjaciół zacząłem wątpić. Gospodarka dobra, ropucha mocno mnie dusiła, ale o wszystkim zadecydował jeden przypadek.
Przeglądałem mapę pociągu i nagle zobaczyłem, że są tam przedziały dla dwóch osób. I tylko jeden miał dwa wolne miejsca. Tyle że to nie jest zestaw, w którym obie półki są niższe, a zwykła komora, a półki są nad sobą. Niezwykłe, ale mi to pasuje. I nadal kupiłem jedno miejsce od dołu.
W dniu wyjazdu bardzo się zdziwiłem, kiedy wszedłem do swojego przedziału, był bardzo wąski, ciasny, dobrze, że nie boję się ciasnych przestrzeni. Dostałem pościel od konduktora, pościeliłem swoje „łóżko”, zjadłem, piłem herbatę. Nastrój się poprawił. Cały dzień jechałem sam, patrzyłem na krajobraz przez okno i cieszyłem się nim.
Ale szczęście skończyło się następnego dnia. Rozległo się pukanie do drzwi, otworzyłem, na progu był konduktor, a obok niej był bardzo gruby mężczyzna. Dostałem więc sąsiada, czego się nie spodziewałem, bo zostały mi jeszcze trzy dni.
Mężczyzna wgramolił się do przedziału, z czoła spływały mu krople potu. Przedstawił się jako Stanisław, szybko powiedział, że jest w podróży służbowej i ledwo zdążył kupić bilet na pociąg. Ogólnie miał zostać zabrany na działającą maszynę, ale się zepsuła. Cóż, to jest los bezpośredni, pomyślałem, taki smutny, straszny los.
Kolega podróżnik zaproponował, że coś przekąsię, ale odmówiłem i łaskawie oddałem mu miejsce, aby mógł zjeść. Przez resztę podróży jadł lub spał. Okazuje się, że kiedy jadł, musiałem siedzieć w kącie i nie przeszkadzać mu, a kiedy wszedł na górę, zacząłem panikować. Tak bardzo się bałam, że spadnie na mnie i po prostu nie mogłam spać dobrze.
Jechałem więc, bojąc się o swoje życie, a gdy tylko zdążyłem się zdrzemnąć, obudziło mnie straszne chrapanie w całym przedziale, aw powietrzu unosił się zapach czosnku i innego jedzenia. Straciłem rachubę, ile razy musiałem dać Stanisławowi miejsce do jedzenia i ile razy modliłem się, żeby na mnie nie spadł! To był prawdziwy horror! Próbowałem, szczerze starałem się znaleźć plusy w tej sytuacji, jak radzą psychologowie. Ale nie mogłem tego zrobić. I jakoś dotarłem do celu.
Dlaczego więc piszę to wszystko tutaj? Poza tym fajnie będzie jeździć w takim przedziale tym, którzy podróżują samotnie lub z przyjacielem / kolegą / krewnym. Nikt nie wie, kto dołączy do ciebie za dzień i jak wpłynie to na twój układ nerwowy.
Może moja historia się komuś przyda. Po raz kolejny byłam przekonana, że nie muszę nikogo słuchać i lepiej robić to, co dyktuje moje serce, cóż, albo ropucha, która dusi.
Oryginalny artykuł znajduje się tutaj: https://kabluk.me/psihologija/kupila-bilet-v-komfortnom-kupe-i-silno-ob-etom-pozhalela.html