Od zawsze bałem się miejsc, w których ilość luksusu na metr kwadratowy przekracza maksymalną dopuszczalną dla mnie. Drogie restauracje, butiki z luksusowymi markami odzieżowymi, sklepy z towarami wysokiej klasy. Czuję się tam tak nieswojo, że chcę podkręcić uszy, złożyć ogon i uciec. Zjedz rogalika w lśniącej gablocie jak Holly Golightly – to jest możliwe!
Moje prowincjonalne pochodzenie i nasycona nim natura nie mogą znieść tego szyku i przepychu. Gdy tylko znajdę się w butiku z drogimi ciuchami lub kosmetykami i podchodzi do mnie konsultant, zastygam z przerażenia i udaję, że zrobiłem złe drzwi. Czuję, że po prostu się tu nie trzymam, jak kawałek układanki, którą próbują wepchnąć w niewłaściwe miejsce. Tak, można go przykleić taśmą. Jaki jest sens?
Niektórzy wręcz przeciwnie, pochylają głowy przed wszystkim, co lśni, mieni się, wypolerowane, oznakowane, oznakowane. Co więcej, demonstrują to przy każdej okazji, co bardzo zatruwa ludzi wokół ich skromnej, skromnej egzystencji.
Jakie etykiety!
Mąż mojej koleżanki dobrze zarabia. Bardzo dobrze. A jej żądania nie są tak duże, jak jego zarobki. Daje jej czerwoną pikowaną torbę Chanel, ale jej się to nie podoba. Po pierwsze jest dla niej mały, po drugie wizualnie bardzo chwytliwy, a po trzecie zbyt rozpoznawalny. Ta torba po prostu krzyczy: „Widziałeś? Jestem Chanel! ”
Przyjacielowi się to nie podoba: nie lubi desperackiego zgiełku mody i woli styl „biedny, ale schludny”. Ale jej mąż jest zły i nalega, żeby ją nosiła, bo ta torebka to jej twarz. A jej twarz jest jego twarzą. Luksusowy, drogi, zadbany. Osoba, w którą bezlitośnie inwestuje.
Mówią, że w drogich ubraniach czujesz się jak dziecko za milion dolarów. Mam spódnicę, która jest nieprzyzwoicie tania i jak dla mnie dość droga. I nie odczuwam żadnej różnicy, kiedy noszę jedną lub drugą. Mówiąc dokładniej, nie czuję się źle w taniej spódnicy, ale nie czuję też, jak moje ego rośnie i wzbija się w górę na drodze.
Jestem zbyt skromny, jeśli chodzi o kosmetyki i odzież. Oszczędzam pieniądze, ale nie czuję się nieszczęśliwy. I nie mogę tego rozgryźć - czy to normalne, czy powinienem biec do profesjonalisty, który we właściwy sposób pokieruje połączeniami neuronowymi w mojej głowie? A co jeśli potem zapragnę też czerwonej torebki Chanel, śniadań w moskiewskim Puszkinie i obiadów w Petersburgu Dostojewskim?
„Nie jestem taki”
Jeśli cały ten połysk nie wywołuje w Tobie wielkiej rozkoszy, a wręcz przeciwnie, tylko zażenowanie i lekkie odrzucenie, to co to jest? Niska samo ocena? Niechęć do zatrudniania irytujących konsultantów, którzy narzucają to, na co Cię nie stać? A może po prostu odpowiednie zrozumienie, że możesz się bez tego wszystkiego obejść?
Uwielbiam film „Diabeł ubiera się u Prady”, w którym przemiana jest inteligentnego i wykształconego prostaczka, który przyszedł do redakcji magazynu o modzie w rozciągniętym niebieskim swetrze i spódnicy „babci”. Pracowała z koleżanką, dla której była to wymarzona praca i do której walczyła, głodując i dopasowując się do markowych rozmiarów ubrań.
A mądra i niemodna prostaczka chciała być tylko dziennikarką i pisać na poważne tematy, więc nie interesowały ją ubrania ani kosmetyki, które istniały poza jej systemem wartości. Ale tylko na początku. Potem się zaangażowała, co rozczarowało przyjaciół, którzy docenili ją w dżinsach iz włosami związanymi w matę.
Tutaj możesz również przypomnieć sobie „Gloss” Konczałowskiego, w którym Galya-s-Rostov-on-Don na początku była „nie taka”, a potem jak bardzo się „taka stała”.
Śniadanie nie u Tiffany'ego
Przede wszystkim zachwycają mnie niedrogie kobiety z zainwestowanym wyglądem i garderobą. Fascynują mnie ludzie, którzy łatwo i wdzięcznie pozostawiają kwestię ceny za sytuacją, w której się znajdują. Czy są biedni czy bogaci.
To kobieta, która podobnie jak postać Audrey Hepburn może wejść do butiku Tiffany i kupić sobie srebrny drążek za 675 dolarów. Nie jest zawstydzona, że nie ma pieniędzy na naszyjnik z głównej gabloty.
To miliarder Warren Buffett, który każdego ranka je śniadanie w McDonald's. Nie jest zawstydzony, że cały świat jest zakłopotany jego budżetem na noc, który jest ograniczony do trzech dolarów.
To jest coś, co pozwala ci nie przekładać siebie i otaczającego Cię świata na płaszczyznę monetarną. Coś, czego nie mam i może nie być.
© Asya Shutkova