Społeczeństwo dyktuje nam pewne zasady życia. Dotyczy to zwłaszcza małżeństwa, a kobiety częściej cierpią z powodu stereotypów. Jeśli dama nie wychodzi za mąż przed 30-35 rokiem życia, to wszystko, co osiągnęła, natychmiast traci na wartości. Może ma dobre wykształcenie, dobrze płatną pracę, samochód, mieszkanie, rozwija się osobiście, ale jeśli nie ma męża, to zdecydowanie coś jest z nią nie tak! I nie będzie miała czasu na poród, jakby od tego zależała jej wartość. I w ogóle ukradkowe spojrzenia, potępienie, a może wręcz przeciwnie, zacznie się litość. Biedna dziewczyna, nikt jej nie poślubi...
Nawiasem mówiąc, mężczyźni też to rozumieją. Mówi się im, że jeśli nie wyjdą za mąż przed osiągnięciem pewnego wieku, to wszystko, to nikt ich nie będzie potrzebował. Chociaż kłóciłbym się. To my kobiety starzejemy się z wiekiem, że tak powiem, ale mężczyźni, jak drogie wino, z wiekiem wyglądają jeszcze lepiej! Ale to tylko moja opinia, teraz nie o to chodzi.
Mówię o tym samym społeczeństwie, które spieszy wszystkich do urzędu stanu cywilnego. Czy ludzie nie rozumieją, że pójście do ołtarza lub nie jest tylko osobistą decyzją człowieka i nikt nie powinien na niego wpływać, ani obcy, ani krewni? Może ktoś inny w swojej odległej młodości postanowił nigdy nie angażować się w małżeństwo? A poza tym, czy to samo społeczeństwo nie uważa, że w młodości było dużo osób, które chciały poślubić kobietę, ale ona po prostu nie była pewna, nie była na to gotowa? No panowie nie pasowali. I podczas gdy wszystkie dziewczyny wyszły za mąż za przystojnych chłopców, którzy w większości ich pobili lub zostawili z dziećmi, ona była zaangażowana w swój rozwój, pracowała i cieszyła się życiem.
I dlaczego pojawiła się tak silna pewność, że po 30-tce nikt się na pewno nie zakocha? Od razu powiem, że jestem mężatką, pewnie zaliczam się do grona tych, którym naprawdę się poszczęściło. Ale mam wielu znajomych, którzy naprawdę bardzo żałowali, że pobrali się wcześnie iz niewłaściwą osobą. Jedna przyjaciółka jest teraz w swoim drugim małżeństwie, po raz drugi wyszła za mąż po trzydziestce i jest szczęśliwa. To właśnie od pierwszego małżeństwa był syn, a ten pierwszy wszędzie ją obserwuje, woła, grozi. Więc gdzie były jej oczy wcześniej, kiedy szła z nim do urzędu stanu cywilnego?
Inna przyjaciółka po prostu utknęła w nieszczęśliwym wczesnym małżeństwie i nawet nie powie o rozwodzie, bo boi się osądu społeczeństwa! Oznacza to, że jest gotowa zamknąć oczy na swój brak szczęścia i spokoju, gdyby tylko nie wbiła palca w plecy! Nawiasem mówiąc, tacy ludzie są litowani, ale nie potępiani. Dlaczego więc potępia się te kobiety, które nie popełniły głupiego czynu, nie poślubiły straszliwej osoby?
Więc małżeństwo daje nam status w społeczeństwie, nawet jeśli zajmujemy w nim bardzo nędzne miejsce? Nawet jeśli małżonek nie kocha lub my go kochamy, nawet jeśli jesteśmy złymi i nieodpowiedzialnymi rodzicami. Najważniejsze, żeby mieć męża, choć biednego, ale był!
Myślę, że małżeństwo to bardzo duża odpowiedzialność, a dzieci to odpowiedzialność na całe życie. A znalezienie naprawdę odpowiedniej osoby zajmuje bardzo dużo czasu. Po drodze może być wiele błędów, niepowodzeń, bólu, a może i szczęścia. Musisz wyjść za mąż, gdy jesteś już pewien, że chcesz, dojrzał, stał się dojrzały. A to normalne, jeśli osoba w wieku 30, 35 lat nie jest jeszcze w związku małżeńskim. To tylko sugeruje, że po prostu nie znalazł dla siebie odpowiedniej osoby! To o wiele lepsze niż pójście do urzędu stanu cywilnego z byle kim, a potem żałowanie tego przez całe życie.
Tak, i lepiej w ogóle nie mieć dzieci, zamiast rodzić, a potem je zaniedbywać. Nie trzeba słuchać społeczeństwa, ono zawsze coś narzuci i zawsze będzie z wszystkiego niezadowolone. Rób, co czujesz, jak chcesz, aby było to dobre dla Ciebie, a nie dla innych!
Oryginalny artykuł znajduje się tutaj: https://kabluk.me/psihologija/ne-toropites-vyhodit-zamuzh-uzh-luchshe-pozdno-chem-soedinyat-zhizn-s-nepravilnym-chelovekom.html