Chyba źle się zachowuję, ale myślę, że w rzeczywistości jest wielu takich jak ja. Zawsze dręczyło mnie pytanie: dlaczego, im więcej dajesz ludziom, tym bardziej starają się nas wyssać. Dlaczego jest teraz tak wielu konsumentów, których, nie daj Boże, odmawiasz, zaczynają paść ofiarą?
Miałem starego przyjaciela. Rozmawiamy od ponad 10 lat, a moje oczy dopiero niedawno się otworzyły. Studiowaliśmy razem, pobraliśmy się prawie w tym samym czasie i pracowaliśmy w podobnych dziedzinach. Zawsze bardzo ją doceniałem, kochałem, ale sam zdecydowałem, że musimy przestać się komunikować. A wszystko z powodu jej konsumenckiego stosunku do mnie. Ile razy dzwoniła do mnie, a potem mnie opuszczała, żebym zadzwonił do niej na własny koszt. I zadzwoniłem, żeby posłuchać jakiejś pustej paplaniny przez telefon, która trwała godzinami.
Jeśli musiałem do niej zadzwonić, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby zrobić to, co ona. I wszystkie nasze rozmowy zaczęły się od niej „jak się masz”, a potem nawet nie zdążyłem otworzyć ust, ponieważ wylała na mnie część swoich wiadomości. Wytrzymywałem długo, ale teraz właśnie zdałem sobie sprawę, że nie chcę komunikować się z osobą, która nie dba o mnie.
Ile razy zapomniała mi życzyć wszystkiego najlepszego, a raz nie zrobiłam tego rano, to słuchałam skarg i wyrzutów. Pamięta mnie, kiedy czegoś ode mnie potrzebuje, bardzo mi przykro, że ma do mnie taki konsumencki stosunek i traktuję ją z całego serca!
Kiedyś siedziałem w taksówce. Wsiadam do samochodu i kładę torby na siedzeniu. Właśnie wyszedłem ze sklepu odzieżowego zadowolony i szczęśliwy. Patrzę, kierowca wpatrywał się we mnie i nie spuszcza oczu. Pytam: „Co się stało?” I powiedział mi: „Mam nadzieję, że nie masz mięsa w torbie?” Później wyjaśniłem, że jakaś kobieta zamówiła przede mną taksówkę. Wsiadła do samochodu, rzuciła torby na siedzenie (no, jak ja), tylko tam miała mięso i zaczęło płynąć.
Kierowca poprosił kobietę, aby położyła torby na podłodze, ale zaczęła przeklinać, jakby była klientką usługi, gdzie chce, tam kładzie swoje torby. Czułem się nieswojo, jacy to są ludzie! Jak to możliwe!
Ile razy w życiu spotkałem mężczyzn, którzy negatywnie wypowiadali się o swoich „małżonkach”. Byli bardzo niezadowoleni z zachowania swoich żon. Ponieważ żony czegoś od nich chciały, wyrażały swoje roszczenia, a potem, nic nie osiągnąwszy, po prostu je opuszczały. A co to jest, mężczyzna jest głową rodziny! Po prostu konsumuje, zjada świeżo zaparzony barszcz, wkłada czyste skarpetki, śpi na wyprasowanych prześcieradłach. Jest konsumentem, klientem, co bez niego zrobi jego żona, dokąd pojedzie z barszczem, do bezdomnych na dworcu?
A dzieci… Dlaczego dzieci mają taki konsumencki stosunek do rodziców. To właśnie widzę teraz, w naszych czasach. Dzieci czytały psychologom o toksycznych rodzicach i są pewne, że mama i tata są im wszystko winni. Urodzili się, nosili dzianinowe kombinezony, jedli owsiankę, uczyli się rymów. Są ofiarami, próbują za coś skarcić lub ukarać - nie zrozumieli mnie, jesteś zobowiązany, jesteś toksyczny. Rodzice potem mieszkanie, samochód, edukacja, ale wszystko im nie wystarcza, są przyzwyczajeni do wyciągania z nich. Dajesz im trochę pieniędzy, trochę ich przytulasz i zadajesz złe pytania!
Jaka jest odpowiedź? Ci, którzy są wykorzystywani, od których „ofiary” nadal konsumują, zaczynają sobie wyrzucać, czują się winni, szukają przyczyn takiego stosunku do siebie. I czy oni są winni? Dlaczego jest teraz tak wielu konsumentów?
Oryginalny artykuł znajduje się tutaj: https://kabluk.me/poleznoe/pochemu-vokrug-tak-mnogo-ljudej-privykshih-potreblyat-za-nash-schet.html