Dlaczego rodzice i dzieci nie lubią menu Klopotenko? Jakie produkty iw jakiej ilości podawać w szkołach i przedszkolach? Z kim się skontaktować, jeśli zauważysz naruszenie regulaminu?
Takie innowacje wprowadzane są w ramach reformy gastronomicznej, której celem jest zapewnienie dzieciom w szkołach i przedszkolach zdrowej żywności. Jednak w ciągu zaledwie dwóch tygodni od początku roku nowe menu zostało skrytykowane w drobny mak. Rodzice narzekają, że potrawy są niejadalne, dzieci odmawiają ich jedzenia i przez cały dzień głodują. Ponadto ceny żywności wzrosły, ale obiecany wzrost porcji mięsa, owoców i mleka nie jest jeszcze widoczny.
Przede wszystkim ludzie rzucili się przeciwko autorowi nowego menu Jewgienijowi Klopotenko: mówią, że jego kulinarne przysmaki wcale nie są przeznaczone dla dzieci i uczniów. I żaden Blancmange nie zastąpi starej dobrej zapiekanki. Próbowaliśmy dowiedzieć się, czy te zarzuty są prawdziwe, dlaczego dzieci nie lubią nowych potraw, a co właściwie (zgodnie z normami prawa) powinno znaleźć się na talerzach przedszkolaków i uczniów.
Avgolemono to nic
Internet został zalany photoshopami na temat nowej żywności / fot. telegraf.com.ua
Internet po prostu kipi od krytyki nowej reformy. W sieci pojawiły się memy i fotoropuchy, które wyśmiewają potrawy autorstwa Jewgienija Klopotenko. Z tego powodu można odnieść wrażenie, że tylko on jest winien tego, że jedzenie w stołówkach stało się bez smaku i niejadalne. Jednak w rzeczywistości tak nie jest. Nowe standardy żywieniowe opracowało Ministerstwo Zdrowia: to właśnie Ministerstwo Zdrowia ograniczyło sól i cukier, chleb i ziemniaki, usunęło z diety kiełbasy, kiełbasy i konserwy. Przez chwilę odbywało się to zgodnie ze światową praktyką: w żadnym kraju na świecie dzieci nie polegają na 70 (!) gramach cukru dziennie.
Ministerstwo Zdrowia opracowało jasne wymagania dotyczące ilości i ilości jedzenia dziennie dla dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. A Klopotenko skompilowany tylko zgodnie z tymi standardami opcje menu. Nawiasem mówiąc, przedszkola i szkoły wcale nie są zobowiązane do jego przestrzegania: każda instytucja edukacyjna ma prawo opracować własne menu (w ramach wymagań Ministerstwa Zdrowia) i karmić dzieci innymi potrawami. To prawda, że do tej pory tylko nieliczni poszli tą drogą - jednak, ponieważ w tym przypadku szkoła ryzykuje przyjęcie krytyki, która jest teraz skierowana pod adresem Klopotenko i Ministerstwa Zdrowia.
Bez soli, cukru i mięsa?
Dlaczego dzieci i rodzice nie lubią nowej żywności / istockphoto.com
Pierwszym problemem menu, na który zwracają uwagę rodzice, jest to, że zgodnie z nowymi wymaganiami jedzenie stało się mdłe i bez smaku. Nie da się jeść owsianki bez soli, tak jak picie kakao bez cukru. Jednocześnie Klopotenko pisze na swojej stronie na Facebooku, że te wymagania zostały potraktowane zbyt dosłownie przez kierownictwo przedszkoli i szkół. W zasadzie w tym wydaniu przewidziano okres przejściowy trzech (!) lat, podczas których trzeba stopniowo zmniejszać ilość cukru i soli do poziomu zalecanego przez Ministerstwo Zdrowia.
Drugi problem to nietypowe dania, które teraz podaje się zamiast tradycyjny makaron lub ziemniaki. Puree z grochu, kasza pęczak lub kasza bulgur, sauté warzywne, sałatki z buraków, suszonych śliwek lub marchewki z sosem śmietanowo-chrzanowym nie są odpowiednie dla wszystkich dzieci. Tutaj oczywiście winni są organizatorzy procesu: za dzieci (które już są konserwatywne w jedzeniu) przejście na zdrowe żywność musiała zostać przedłużona w czasie, a nie o trzy lub cztery miesiące, ale o te same trzy lata, co w przypadku cukru z Sól.
Trzecim problemem, o którym coraz częściej pisze się w sieciach społecznościowych, jest „kompletny zestaw” naczyń. Coraz więcej rodziców zgłasza, że ich dzieci nie otrzymują obiecanych większych porcji mięsa, nabiału i owoców. „Gdzie jest mięso? Gdzie jest owoc? Dali mi sałatkę z chudej kaszy gryczanej i surowej marchwi oraz zimne, paskudne kakao. Dziecko po szkole poszło na trening głodne ”- napisała użytkownik Vera Bojko w społeczności Facebook„ Ojciec SOS ”. „Przez trzy dni nie było nowych produktów, a mianowicie mleka, sera, owoców, warzyw podano tylko raz”, zgadza się z nią Victoria Varushko. A takich komentarzy jest nie tylko kilka, ale setki.
Ale jest to bezpośrednie naruszenie, a nie menu opracowane przez Klopotenko, ale normy Ministerstwa Zdrowia. Przypomnijmy, że jasno określają liczbę wszystkich (!) Produktów, które powinno otrzymać dziecko w wieku przedszkolnym i szkolnym. Na przykład w szkole przy jednorazowym posiłku należy podawać mięso drobiowe dwa razy w tygodniu, a ryby raz w tygodniu. Okazuje się, że uczeń nie powinien codziennie jeść dania mięsnego lub rybnego. Ale warzywa i mleko (jogurt, kefir, ser lub śmietana) powinny znaleźć się w menu każdego dnia. Orzechy, owoce lub jagody - przynajmniej dwa razy w tygodniu.
Śledzenie takich naruszeń nie jest takie trudne: wystarczy sprawdzić codzienne menu za pomocą normy Ministerstwa Zdrowia. Co zaskakujące, są one zaprojektowane bardzo konkretnie i bardzo jasno sformułowane. Na końcu tekstu opublikujemy tabelę dla przedszkoli i szkół. Jeśli zauważysz rozbieżność, przede wszystkim musisz skontaktować się z administracją oświaty instytucji (najlepiej w formie pisemnej i upewnij się, że Twój wniosek jest zarejestrowany w przychodzącym) korespondencja). Jeśli administracja nie odpowie, możesz napisać skargę do DPSS: w przypadku takich oświadczeń w Telegramie utworzono specjalny czat bot (@derzhspozhivsluzhba_bot).
Normy żywieniowe dla dzieci w przedszkolach / źródło zakon.rada.gov.ua
Normy żywieniowe dla dzieci w szkołach / źródło zakon.rada.gov.ua
Będziesz także zainteresowany czytaniem:
Normy żywieniowe dla dzieci od 0 do 17 lat: podstawy codziennej diety
Jakie powinno być odżywianie dziecka pod dużym obciążeniem