Plotka głosi, że osoby palące nie chorują na demencję. Wygląda na to, że ktoś coś źle zrozumiał. Samo palenie zwiększa ryzyko demencji, ale nikotyna w niektórych przypadkach w jakiś sposób je zmniejsza.
Palacze natychmiast zatarli ręce. W rzeczywistości badania, które wykazały korzystne działanie nikotyny, były sponsorowane przez przemysł tytoniowy. Cóż, jakość tych badań była odpowiednia.
Coś podobnego próbowano już przedstawić w odniesieniu do palenia. Cóż, palenie i nikotyna to nie to samo.
Tak więc była kiedyś historia, że palacze rzadziej zapadają na demencję. Jednak później okazało się, że ci ludzie po prostu nie dożywają swojej demencji. I tak wszystko było logiczne – póki żyli i palili, nie mieli demencji.
I mniej więcej to samo był inny powód. Jeśli ktoś palił przez całe życie, żył długo i nie rozwinął demencji, często wiązało się to z ogólnym stanem zdrowia. Oznacza to, że jeśli wytrzymał ten tytoń przez 90 lat, to demencja nie miała w tym czasie czasu na podważenie jego mózgu. Dziadek okazał się twardy. Albo babcia.
Kolejna ciekawa sztuczka związana była z palaczami, którzy już mieli demencję. Byli nadal stosunkowo nienaruszeni i niezależni. Okazało się jednak, że osoby te pytane o palenie nie doceniały liczby wypalanych papierosów. Okazało się, że osoba tego typu prawie w ogóle nie paliła, ale miała już demencję. W rzeczywistości ci ludzie, właśnie z powodu demencji, zapomnieli o liczbie wypalonych papierosów. Wyszedł błąd.
Krótko mówiąc
Palenie zwiększa ryzyko rozwoju demencji o 30-50%.
Gdyby nikotyna dostała się do krwi osób bez tytoniu, to może jest to w jakiś sposób korzystne i wpłynęłoby na ryzyko rozwoju demencji. Gdybym nie zranił mojego serca. Znowu rozczarowanie ...