Kto w przedszkolu będzie liczył białka, tłuszcze i węglowodany. Podchwytliwe pytanie

click fraud protection

Tutaj rozmawialiśmy o żywieniu dzieci w przedszkolu. Ludzie naprawdę nie rozumieją, skąd pochodzi żywność w przedszkolnych placówkach oświatowych. Wiele osób uważa, że ​​pracownicy kuchni przychodzą do pracy i zaczynają wymyślać coś pysznego do ugotowania. Jakby nie było czasu na białka, tłuszcze i węglowodany, tylko owsiankę, kotlety i zupę.

Nie, bracia, tam wszystko jest surowe. Przy obliczaniu kaloryczności i składu potraw zajmuje się specjalnie przeszkolonym lekarzem posiadającym certyfikat. Pracownik jest oficjalnie nazywany „pielęgniarką dietetyczną”. Dosłownie w tym połączeniu.

Oznacza to, że przedszkole, które nazywa się przedszkolną placówką edukacyjną, ma licencję na działalność medyczną, w tym dietologię. Ponadto Roszdravnadzor bezlitośnie nakłada kary na przedszkola, w których obsada nie odpowiada posiadanej licencji.

W skrajnych przypadkach pracownik medyczny może być wymieniony gdzieś w pobliskiej klinice, obsługiwać kilka przedszkoli, ale nadal tam będzie.

A tam, bracia, nie tylko obliczenia KZHBU. Istnieje mnóstwo różnych obowiązków, które są dużym obciążeniem dla pielęgniarki dietetycznej.

instagram viewer

Taka pielęgniarka dietetyczna monitoruje produkty, które przynoszą do przedszkola, sprawdza jak one przechowywany iw kontakcie nie pozwala na wnoszenie do ogrodu jakichkolwiek surogatów lub czegoś w rodzaju wędzenia smalec.

A ciocia będzie również prowadzić dziennik, w którym będzie podpisywać się pod każdym przygotowanym daniem w tym sensie, że spróbowała i na to pozwoliła.

Pielęgniarka musi także śledzić, ile tego, co jest smażone i odparowane, tak, aby przy wyjściu zostało dokładnie tyle, ile powinno. A w takim ogrodzie nie będzie żadnych przepisów z sieci. Będą tylko sztywne zatwierdzone karty posiłków.

Muszą także przestrzegać kilku zasad higieny, pryszczów pracowników kuchni, zmywania naczyń i innych rzeczy.

Krótko mówiąc, cała sztuczka dietetyki w przedszkolu polega na tym, że mając określoną sumę pieniędzy, sprawić, by obiad był akceptowalny pod względem kaloryczności i składu, przestrzegając ogromnej liczby norm sanitarnych.

Już drugi rok wspominam angielskiego dietetyka, który wzbudził zamieszanie w związku z nadmiarem cukru w ​​naszych przedszkolach. Ta ciotka nie rozumie, że dzieci w ogrodzie można karmić za kilkadziesiąt rubli dziennie. Mając te pieniądze, dobrze byłoby przynajmniej zapewnić im kalorie. Ponieważ niektóre dzieci w domu nie zawsze mają coś do jedzenia. W tych przedszkolach jest cała sztuka - jak ugotować coś z niczego.

Czy słyszałeś o pielęgniarce dietetycznej?

Instagram story viewer