To rower z 1991 roku.
Istnieje kilka różnych typów nawilżaczy. Najpopularniejsze są ultradźwiękowe. Jedzą mało energii, są wydajne i ciche. I tanie. Takie nawilżacze zostały wynalezione przez Japończyków już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Prawie doskonałe nawilżacze.
Tylko z jakiegoś powodu Japończycy jako pierwsi je porzucili.
Chodzi o „biały pył”. Z nawilżacza ultradźwiękowego obiekty w pomieszczeniach pokryte są warstwą soli.
Jeśli nawilżacze innych typów po prostu odparowują wodę, to ultradźwiękowe ją miażdżą. Oznacza to, że z nawilżacza ultradźwiękowego nie wydostaje się wilgotne powietrze ani para, ale mikroskopijne krople zimnej wody. Istnieją oczywiście podgrzewane nawilżacze ultradźwiękowe, ale to nie zmienia istoty. Oznacza to, że kropelki wody są miażdżone w powietrzu, które latają po domu i stopniowo wyparowują. Zwiększa to wilgotność.
Chodzi o wodę. Jeśli woda nie została destylowana, do powietrza wlecą sole twardości, które muszą znajdować się w systemie zaopatrzenia w wodę. Okazuje się, że z nawilżacza ultradźwiękowego wylatuje woda wraz z unoszącymi się w nim odpadkami. Następnie woda wyparowuje, a szczątki nadal latają i wlatują do naszych płuc.
Najpierw porozmawiajmy o „białym kurzu”.
Biały pył
To tylko sól. Nikt nie wie dokładnie, jak źle jest oddychać tą rzeczą. Amerykanie mają tak zwaną Agencję Kontroli Środowiska. Reguluje jakość powietrza, mikroklimat w pomieszczeniach i inną ekologię.
Agencja ta opracowała kiedyś standardy dla nawilżaczy. Przebadali tam wszystko, stwierdzili, że „biały pył” nie szkodzi, ale zaleca się wlewanie zdemineralizowanej wody do nawilżaczy ultradźwiękowych. W takiej wodzie prawie nie ma soli, więc nie ma co osiadać na meblach w postaci białego pyłu.
Woda zdemineralizowana pobierana jest z prawidłowo działających domowych filtrów odwróconej osmozy. Cóż, albo przynieś do domu z pracy z butelkami spod lodówki. Mam takiego znajomego. Współpracuje z destylatorem przemysłowym i nadal ma siłę fizyczną, by dostarczać wodę do domu.
Wszystko wydaje się schludne, przystojne i szlachetne. Czy wiesz, kiedy ostatnio ta sama amerykańska agencja zmieniła swoje zalecenia dotyczące nawilżaczy ultradźwiękowych? Już w 1991 (tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym) roku.
Nie rozumiem tego. Od tego czasu zmieniło się tak wiele, że informacje są wyraźnie nieaktualne. Wiele tematów medycznych, które były istotne na początku lat dziewięćdziesiątych, zostało kilkakrotnie odrzuconych w różnych kierunkach.
Pamiętasz modę wczesnych lat dziewięćdziesiątych na margaryny przyjazne dla cholesterolu? Potem nagle okazało się, że te pasty z tłuszczami trans były bardziej szkodliwe niż smalec. Więc z "białym pyłem" może się zdarzyć coś, co sprawi, że ty i ja odmówimy zakupu nawilżacza ultradźwiękowego.
Ale regulatorzy nie publikują niczego nowego. Informacje o szkodzie gromadzą się powoli, ale dokumenty pozostają stare.
Już po 1991 roku istniały dowody na niebezpieczeństwa związane z białym pyłem, który może powodować zapalenie płuc u dzieci.
Choroba fontann ultradźwiękowych
Naprawdę jest taka choroba. Wygląda jak zapalenie płuc, ale nie zaczyna się od żywych zarazków, ale od szczątków martwych bakterii, które wylatują z nawilżacza ultradźwiękowego.
To znaczy, ty i ja rozumiemy, że infekcja może się rozmnażać w nawilżaczu i pojawi się śluz. Sztuczka polega na tym, że nawet jeśli zabijemy te mikroby wybielaczem lub wrzącą wodą, ich szczątki nadal będą wisieć w wodzie, a technologia ultradźwiękowa rozpryśnie je w powietrzu.
Jeśli wdychamy szczątki martwych drobnoustrojów, nasze płuca zareagują na nie tak, jakby były żywe.
Cóż, to znaczy, zapalenie płuc to, mówiąc z grubsza, stan zapalny, który przenika do płuc. Nasza odporność reaguje na szczątki drobnoustrojów w taki sam sposób, jak na żywe.
To jak martwa szczepionka bakteryjna w twoje ramię. Miejsce szczepienia boli, a ramię puchnie i czerwienieje. Ale jeśli płuco puchnie i zmieni kolor na czerwony, nastąpi zapalenie płuc - zapalenie płuc.
A najciekawsze jest to, że nie jest jasne, co zrobić z takim stanem zapalnym. Ponieważ zarazki były już martwe.