Większość dorosłych ma opryszczkę. Kiedy go podnieśli, wirus dostał się do komórek nerwowych.
Opryszczka jest osadzona w naszym DNA i żyje tam jako informacja. Oznacza to, że dosłownie siedzi na naszym dysku twardym jak wirus komputerowy w postaci bezcielesnego ducha. To tylko informacja. Nie możesz tego wyciąć z naszych chromosomów. Zostanie tam na zawsze.
Czasami wirus wychodzi z komórek i zamienia się w maleńki kawałek DNA zawinięty w białkową osłonkę. Ludzie rozdają takie słodycze wszystkim dookoła. Jak Święty Mikołaj na Nowy Rok. W ten sposób rozprzestrzenia się infekcja.
Punkt dystrybucji cukierków nie zawsze jest widoczny. Możemy całkowicie niezauważalnie rozprzestrzenić wirusa. Dlatego większość światowej populacji jest zarażona opryszczką.
Mówią, że opryszczka wymknęła się z Afryki. I wydarzyło się to gdzieś od 300 do 5000 lat temu. To znaczy całkiem niedawno.
Kiedyś opryszczka żyła u małp, ale jak to zwykle bywa na kontynencie afrykańskim, miejscowi pomogli mu przekroczyć barierę międzygatunkową. Jak HIV. Ta sama historia.
A potem z kolei mieszkańcy kontynentu afrykańskiego zostali zaproszeni na przejażdżkę do Ameryki, gdzie zrobili mniej więcej to samo. W ten sposób wirus opryszczki rozprzestrzenił się na całej planecie.
Coś, co nas rozproszyło... Więc opryszczka żyje w nas i jest okresowo podciągana do punktu rozdawania prezentów. Zwykle na ustach. W bąbelki. Stamtąd jest dystrybuowany do wszystkich. Czasami trudno odmówić przyjęcia takiego prezentu.
Wiele osób nie lubi swędzących pęcherzy na ustach i chce się pozbyć wirusa. Ale to niemożliwe. Wirus żyje w naszej głowie. Nie dostaniesz się tam wacikiem z alkoholem. A na ustach nie ma sensu go palić. Nie opiera się na bąbelkach.
Im bardziej wydmuchujesz bąbelki, tym dłużej będą bolały. W prostym przypadku generalnie nie zaleca się zawracania sobie głowy. Przejdzie sama. Po prostu powstrzymaj się od całowania.